Co potrafi fizjoterapeuta po studiach i czy to wystarczy we Francji?

Czy kiedykolwiek spotkałeś się z przekonaniem, że fizjoterapeuta po studiach nic nie umie? Ja słyszałam je tak często, że prawie w nie uwierzyłam. Złości mnie, że fizjoterapeuci sami o sobie tak myślą. Ale rozumiem też, skąd to przekonanie się wzięło i widzę mechanizm, który je nakręca.

Na pierwszy rzut schemat myślenia jest dość logiczny, ale prowadzi do błędnych wniosków.

Dowiedz się, jak cenna jest Twoja wiedza już od pierwszego dnia po uzyskaniu dyplomu.

Karolinie zaczął podobać się zawód fizjoterapeuty już w liceum. Od małego uprawiała jeździectwo, niestety podczas jednych zawodów spadła z konia i choć wstała i wróciła do domu o własnych siłach, ból nie dawał jej spokoju. Okazało się, że ma złamany kręgosłup. Rozpoczęła długą rehabilitację. Dowiedziała się fascynujących rzeczy o swoim ciele, jak funkcjonuje, jak wspaniale potrafi się regenerować lub kompensować braki. Jak wiele można zdziałać ćwiczeniami. Po tym doświadczeniu stwierdziła, że też chce być fizjoterapeutą.

Zaczęła studia na tym kierunku i cierpliwie przyswajała wszystkie wiadomości, których od niej wymagano, chociaż nie miały nic wspólnego z tym, czego doświadczyła na rehabilitacji. Wkuwała suche fakty i teorię a o mięśniach i ćwiczeniach czytała jedynie z podręcznika.

Po jakimś czasie przyszła kolej na zajęcia kliniczne i praktyki. W końcu zaczęło to chociaż trochę przypominać tę fizjoterapię, którą zainteresowała się po wypadku. Przyszły kolejne semestry i kolejne praktyki. Setki godzin praktyk. Karolina wykonywała samodzielnie kawał ciężkiej roboty i pod koniec studiów zaczęła czuć, że już czas by ktoś zaczął jej płacić za tak ciężką pracę. Czuła się gotowa.

W międzyczasie Marek i Ania, starsi koledzy po fachu, których Karolina poznała na praktykach, ukończyli kurs terapii manualnej. Byli zachwyceni. Zapłacili za niego mnóstwo pieniędzy, ale warto było. Tego, czego nauczyli się na tym kursie, nie uczą na studiach. Poznali praktyczną, specjalistyczną wiedzę. W końcu będą mogli pomóc wszystkim pacjentom. Doszli nawet do wniosku, że na studiach to się właściwie niczego nie nauczyli.

Marek i Ania dowiedzieli się, że centrum rehabilitacyjne poszukuje fizjoterapeutów. Stawki płacą takie sobie, ale praca jest rozwojowa. Będą mogli wykorzystać wiadomości z kursu. Postanowili złożyć podanie. Nie byli jedyni. Fizjoterapeutów na rynku jest sporo i to z większym doświadczeniem niż ich. Ale postanowili spróbować. Na szczęście pozostali kandydaci nie mieli dodatkowych kursów. I chociaż ich doświadczenie było skromne, to pracodawcy spodobało się, że mają certyfikat z terapii manualnej. Dostali pracę.

Marek i Ania ucieszyli się. Na wszelki wypadek postanowili zapisać się na kolejny kurs. Słyszeli, że pracodawcy coraz częściej wymagają PNF. Zarezerwowali sobie już miejsce na kolejną edycję. Całe szczęście rodzice im trochę pomogą finansowo w tym czasie.

W międzyczasie Karolina skończyła studia. Otrzymała dyplom i złożyła podanie do szpitala, w którym robiła praktyki. Byli z niej zadowoleni, a i jej się tam podobało. Niestety okazało się, że pracodawca już na wstępie wymaga dodatkowych kursów. Karolina nie zauważyła podczas praktyk, aby ktokolwiek pracował specjalistycznymi technikami w tym szpitalu. Ale jednak wymagania były jasne. W ten sposób pracodawca robi selekcje w zbyt dużej liczbie podań. A lepiej przecież mieć pracownika z certyfikatem niż bez.

Karolina zaczęła wierzyć Markowi i Ani. Może faktycznie po studiach nic nie umie. Musi jak najszybciej zrobić jakiś certyfikat. Może rodzice coś dołożą. Pomieszka u nich jeszcze trochę.

I tak pokrótce to wygląda w Polsce. Zbyt dużo dyplomowanych fizjoterapeutów w stosunku do oferowanej liczby stanowisk. Ciśnienie, by się jakoś wyróżnić z tłumu. Zdobywanie praktycznej, specjalistycznej wiedzy z certyfikowanych metod. Rosnący pogardliwy stosunek do wiedzy wyniesionej ze studiów i to zarówno ze strony pracodawców, jak i absolwentów. Coraz trudniejszy start na rynku pracy.

I gdzieś po drodze zapomniano, że studia przygotowują wystarczająco dobrze do pracy w zawodzie fizjoterapeuty. Że te lata zakuwania teorii i wyrabiania praktyk to był czas przyswajania ogromnej ilości wiedzy i umiejętności. Wiedzy wystarczającej, by otrzymać dyplom oraz prawo wykonywania zawodu.

A jaka jest alternatywa dla tego scenariusza?

Pierre jest dyrektorem szpitala w północnej Francji. Na oddziale rehabilitacji pracuje trzech fizjoterapeutów, chociaż powinno ich być pięciu. Dzielą się obowiązkami, czekając, aż Pierre zatrudni kogoś, by uzupełnić braki personelu. Pierre traktuje temat poważnie. Wie, że potrzebne są ręce do pracy. Ale od roku nie jest w stanie znaleźć pracowników. Ma nadzieję, że tegoroczni absolwenci zainteresują się jego ofertą pracy. Oferuje pensje 2100 euro netto, mieszkanie i 9 tygodni urlopu. To dobre warunki. Ale wie, że absolwenci z dyplomem są rozchwytywani. Większość z nich zdecyduje się na prywatną praktykę. Pacjentów w prywatnym gabinecie nie brakuje.

Pierre słyszał od kolegi, który zarządza zaprzyjaźnionym szpitalem, że zatrudnił fizjoterapeutę z Polski. Zaraz po studiach. Bez doświadczenia, bo ciężko mu było znaleźć pracę w Polsce, ale świetnie przygotowany do pracy w zawodzie. Do tego pracowity i widać, że mu zależy. Językowo też sobie radzi. Na początku był trochę przestraszony, ale szybko się uczy. Do tego pacjenci bardzo go lubią.

Pierre był zaskoczony. Fizjoterapeuta z dyplomem i prawem wykonywania zawodu nie może znaleźć pracy? Przecież dyplom jest dowodem na to, że ten człowiek może wykonywać zawód fizjoterapeuty. I może to robić dobrze. Sam niejednokrotnie zatrudniał młodych absolwentów i wie, że świetnie wywiązują się ze swoich obowiązków. Postanowił, że też poszuka pracownika w Polsce.

Jego ofertę zobaczyła Karolina. Ucieszyła się. Zawsze chciała spróbować życia za granicą. A Francja jest taka kusząca. Złożyła podanie o nostryfikację dyplomu. Wzięła udział w kursie francuskiego dla fizjoterapeutów i podjęła pracę w szpitalu we Francji. Teraz gdy już się oswoiła z nowym miejscem i odłożyła trochę pieniędzy, zapisała się na kurs terapii manualnej. Zawsze była ambitna i ciekawiły ją różne metody pracy z pacjentem. Cieszy się, że ma stabilną pracę, dobre zarobki i może się rozwijać w zawodzie, który kocha.